Miejsce to jest piękne i niezwykle ważne dla Maorysów. To tam osiedlili się pierwsi przybysze, a dziś pielęgnowane są ich tradycje i historia. Okolice są górzyste i wulkaniczne oraz pełne wody w różnej postaci. Zimą warto wybrać się na ciepłe źródła :3
Do Rotoruy dojechałam spod lotniska w Auckland łapiąc stopa. Zabrała mnie parka, z którą mieszkaliśmy po sąsiedzku na północ od Brisbane w Australii. Szalona mama chłopaka zadecydowała, że zabierają mnie do siebie i tym oto sposobem, straciłam ostatnią szansę wykorzystania swojego, specjalnie kupionego na ten wyjazd, pierwszego własnego – namiotu… xp
Następnego dnia pojechaliśmy do centrum kulturowo-przyrodniczego stworzonego obok gejzeru. A że był to czerwiec, niemal środek zimy, przyjemne, ciepłe obłoczki wydostawały się spod ziemi w całym mieście.
W centrum można zobaczyć zwierzątka kiwi, o ile ma się dobry wzrok, gdyż siedzą w ciemni i zazwyczaj śpią w ciągu dnia. Mijamy coś w stylu skansenu z pierwszymi maoryskimi budowlami. Obok znajduje się też pracownia, w której chłopaki uczą się rzeźbić i pracuje małżeństwo, które na bieżąco tworzy materiały i maoryskie spódniczki tradycyjnymi metodami.


Wybraliśmy się za miasto nad jezioro do mojego maoryskiego gospodarza, posiedzieliśmy wszyscy chwilę, bo towarzystwo klawe a widoki cudowne. Po prawej rośnie wzgórze,ucięte kadrem. To góra Mt Tarawera – aktywny wulkanu, który wybuchł w 1886 powodując ogromne zniszczenia. Dziś aktywny, choć siedzi cicho, tylko woda, która go bezpośrednio otacza, taka trochę ciepława.

Następnego dnia wybraliśmy się do Rotorua Museum w budynku spa sprzed stu lat. Do dziś są tam naturalne ekspozycje pokoi z wannami, co w sumie wygląda przerażająco. Mój gospodarz opowiadał o historii pierwszych osadników, a muzeum wykorzystywał do wizualizacji tych wydarzeń. Więcej o Maorysach tu.
Wróciliśmy w okolice gejzeru, gdzie po sąsiedzku znajduje się maoryska dzielnica zbudowana na gorących źródłach. Mieszkańcy przeprowadzili się tu pod koniec XIX wieku, przez wybuchem wulkanu, który zniszczył ich wioskę i doprowadził do śmierci wielu ludzi. Turystycznie można ją zwiedzać kupując bilet, pamiętając, że jest się w miejscu, w którym ludzie normalnie żyją a nie bawią się w Maorysland, jakkolwiek inaczej by to miejsce wyglądało.




