Mało jest tak atrakcyjnych stolic, w których można znaleźć klimat i chęci do zostania dłużej niż dzień. Wprawdzie nie pamiętam dokładnie co tam robiliśmy ale było wesoło przez 3-4 dni 😉
Wyruszyliśmy spod parafii, na płn-wsch od metra Marjanishvili, które choćby dla spaceru i pogaduszek z ludźmi jest szalone. Zresztą widać to nawet po układzie uliczek na mapie 😉 Omineliśmy czychające na nas dziury, sprawdzając jak bardzo moglibyśmy się połamać wpadając w nie,
przeszliśmy po tzw. podpasce na drugą stronę rzeki, słuchając opowiadań Mateusza o nowoczesności gruzińskiej architektury. Zauważyliśmy to już w Mestii, idąc na lodowiec. 15 minut od centrum miasteczka, dzikie wysypisko śmieci, krowy, szutrowa droga i… krzywy domek z Sopotu w wersji hard i do tego otoczony drutem kolczastym. Cyrk? Lotnisko ;p
To, że mają tu niczym nieograniczoną wyobraźnie i pomysły, to już wiemy. Mają również smak i wyczucie, chociaż kontrast pomiędzy tradycyjnymi, starymi budowlami a nowoczesnym dizajnem jest dość… kontrowersyjny. Mnie tam się podoba 😉
Ah śmieje mi się mordka jak to piszę, bo takie mam dobre wspomnienia sprzed lat ❤
Nasz seminarzysta opowiada też o rewolucjach, jakie nastąpiły od 2003 roku, po zmianie rządu. Tylko pozazdrościć, więcej tutaj.
Wychodzimy na placyk z naszą ulubioną, tanią restauracją. Ciekawe, czy również dziś, gdy się zamawia wszystkie smaki pierogów chinkali, to podają na osobnych talerzykach 🙂 🙂

Po drugiej stronie (na drodze do metra) piękny, roślinno-skalisty wodospadzik z którego bije orzeźwiający chłód. Deseczka do przycupnięcia pod drzewem czeka na wędrowców.
Wchodzimy w dzielnicę Abanotubani od abano czyli łaźni, których niegdyś było sporo, teraz rozpoznamy je po kopułach lub dymie zauważalnym zimą. Jest też piękna, niebieska, perska łaźnia, nie do przeoczenia po drodze. Nie wiem i i nie potrafię znaleźć informacji, czy jest efektem najazdów muzułmańskich czy nowszym budynkiem stworzonym przez mniejszość jak np synagoga. Gdzieś niedaleko znajduje się świątynia Zoroastrian z V wieku, niestety nie wiedzieliśmy wtedy o tym.
Kierujemy się wciąż w górę, ku starożytnym pozostałościom zamku Narikala. Najfajniesze jest chyba to, że po wspinaczce można odsapnąć na pozostałościach twierdzy, pogapić się na całe miasto z góry i powzdychać ku pięknej Gruzji, wejść do kolejnej już cerkwi, a gdy jest naprawdę gorąco, przechodzimy na drugą stronę obwarowań do ogrodu botaniczego, gdzie warto dać stokrotność ceny biletu wstępu (1 lari) tylko po to, żeby skosztować chłodnej kąpieli w wodospadzie.
A jakby się uprzeć to można i wjechać kolejką 😉
C.d. Wardzia
Thank you for shharing
PolubieniePolubienie